niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 11.


Od: Nieznany.
Nie zdołasz ochronić przede mną wszystkich, Mo. Jeszcze Ci to udowodnię. :)

Pokiwała z politowaniem głową, domyślając się, że chodzi o załatwioną ochronę, która pilnuję domu, po czym schowała telefon z powrotem do kieszeni. Była zbyt wściekła, by jakkolwiek przejąć się wiadomością, jednak wiedziała, że później uderzy ona w nią o wiele mocniej. Rozejrzała się po obskurnym pomieszczeniu, w którym siedziała. Cisza zaczęła grać jej na nerwach jeszcze bardziej niż wszystko, co się wydarzyło. Wypiła duszkiem kolejną szklankę zimnej wody i odstawiła ją z hukiem na blat obok siebie, zwracając tym samym uwagę wszystkich, siedzących w prowizorycznej sypialni.
 - Jesteście w stanie spłacić ten dług? – zapytała w końcu, wbijając wzrok w siedzących naprzeciwko niej znajomych. Rock, stojący obok niej, również spojrzał w ich stronę.
 - Ale, że teraz? – Mulat przechylił głowę, spoglądając na dziewczynę, na co siedzący obok niego Louis uderzył się dłonią w czoło.
 - Nie, za miesiąc, wiesz? Głupie pytanie, Zayn. Szatynka wywróciła oczami z kwaśną miną.
 - Właściwie to teraz nie powiedział Tomlinson, spuszczając głowę. – Dopiero, gdy zgarniemy kasę za sesję z tobą.
 - Co? – odezwał się najmłodszy, patrząc na przyjaciółkę. – Miałaś z nimi sesje?
 - Błagam, nie teraz, Rock jęknęła Melanie, spoglądając na niego błagalnie, na co chłopak kiwnął głową. Więc kiedy i czy to będzie wystarczająca suma?
 - Za miesiąc. Dopiero po sprzedaży aktualnego numeru gazety. Nie wiadomo w jakim nakładzie się ona sprzeda, ale myślę, że to powinno wystarczyć - wyjaśnił szatyn, wzruszając ramionami.
Dziewiętnastolatka westchnęła głośno chowając twarz w dłoniach, po czym poprawiła swojego kucyka, co miało ją choć trochę odprężyć. Nie miała pojęcia jak z tego wszystkiego wybrnąć bez skrócenia siedzących naprzeciwko chłopaków o głowę. Nie miała zamiaru posuwać się, aż tak daleko i chyba każdy mógł się domyślić, że chodziło głownie o to, że był to Louis, jednak ona z pewnością zaprzeczyłaby, gdyby ktoś powiedział to głośno. Doskonale wiedziała, że jeśli Rock nie odbierze pieniędzy to Teo posunie się do szantażu i zapewne Melanie ponownie musiałaby uczestniczyć w porwaniu, a wolała tego nie powtarzać. Cały czas miała w głowie widok przestraszonej dziewięciolatki, którą jej znajomi zabrali, gdy wracała ze szkoły i choć szatynka jedynie prowadziła auto to nadal czuła jakby to ona usypiała to biedne, krzyczące dziecko. Wzdrygnęła się, wyrzucając z głowy stare wspomnienia i kolejny raz spojrzała na bruneta, po czym przeniosła wzrok na szatyna i wtedy ich spojrzenia się spotkały. Jej oddech gwałtownie przyśpieszył, gdy wspomnienia zaatakowały jej głowę. Z nim działo się dokładnie to samo. Dziewczyna szybko zerwała kontakt wzrokowy, zeskakując z blatu.
 - Zapłacę za was oznajmiła, poprawiając czarną bluzę.
 - To jest pięć tysięcy, Ellie. Nie ma szans, żebyś za nas płaciła. Brunet zmarszczył brwi, wpatrując się w młodszą znajomą. Nigdy w życiu nie pozwolił, by kobieta za niego zapłaciła i nie miał zamiaru tego robić. Tak został wychowany.
 - To nie tak wiele. Wywróciła teatralnie oczami.
 - Nie zapłacisz za nas powiedział pewnie, wstając ze swojego prowizorycznego siedzenia.
 - Posłuchaj to nie podlega dyskusji warknęła, zaciskając szczękę.
 - Najwyraźniej podlega, bo nie pozwolę byś płaciła.
 - Mam gdzieś, co teraz chodzi po twojej chorej głowie, ale nie rządzisz mną i zrobię, co będzie mi się żywnie podobało, jasne?! Spłacę ten wasz, pierdolony dług, wy oddacie mi kasę jak tylko będziecie ją mieli i wszystko się skończy! Gdzie, do cholery, widzisz problem?! krzyczała, tracąc cierpliwość. Jej dłonie były mocno zaciśnięte w pięści, przez co dość długie paznokcie wbijały się w wewnętrzną część dłoni.
 - Co jeżeli się na to nie zgodzę? zapytał z cwanym uśmiechem.
 - Będę musiała skrócić cię o głowę albo zrobić coś, co zachęci cię do znalezienia kasy w niecałe dwadzieścia cztery godziny!
Mulat z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w dziewczynę. Nie takich słów się spodziewał. Uśmiech, który był widoczny na jego twarzy jeszcze kilka minut temu, zniknął gdy tylko ona zakończyła swoją wypowiedź. Co do cholery?! Przeszło mu przez myśl. Szatynka przeklinała w myślach wszystko dookoła, zdając sobie sprawę z tego, że nie powinna czegoś takiego mówić. Poczuła dłoń na ramieniu i odwróciła się w stronę swojego towarzysza. Złość powoli z niej ulatywała, jednak było za późno. W pewnej części zdradziła to, czym się zajmuje i miała tylko nadzieję, że jej rozmówcy są tak głupi, by nie domyślić się wszystkiego. Ta wizja jednak nie miała szans. Dobrze wiedziała, że Lou jest bystry, jakkolwiek by tego nie ukrywał za wielką, grubą ścianą "miej mnie za idiotę" to jednak był mądry i zdawała sobie sprawę z tego, że w jego głowie wszystko powoli układa się w całość. A to ją przerażało. Cisza, która zapadła była niesamowicie niezręczna, ale nikt nie wiedział jakich słów powinien użyć, by ją przerwać i gdy rozdzwonił się telefon Malika wszyscy w duchu dziękowali temu, kto właśnie się do niego dobijał. Chłopak potrząsnął głową, po czym wyjął urządzenie z kieszeni i wyszedł na obskurny korytarz.
 - Żartowałaś, prawda? odezwał się szatyn, gdy tylko usłyszał głośny skrzyp drzwi, a właściwie tego, co z nich zostało.
Nie odpowiedziała. Obdarzyła go jedynie wymownym spojrzeniem, po czym chwyciła swoją szklankę i nalała do niej wody z kranu. Całkowicie ignorowała chłopaka, przez co atmosfera w pomieszczeniu stawała się nieco napięta.
 - Mellie. Powiedz, że żartowałaś mówił, wręcz błagalnym tonem, opierając się tyłem o jakieś stare szafki, stojące w pomieszczeniu.
Dziewczyna wypiła duszkiem wodę, po czym odstawiła szklankę. Nie zamierzała się odezwać. Nie muszę mu niczego tłumaczyć, pomyślała, wyglądając przez okno. Uważnie przyglądała się wszystkim ludziom, którzy wręcz błagali, by ktoś oddał im narkotyki. Byli tak wielkimi desperatami w owej chwili, iż mogliby oddać wszystko za chociażby kilka gram.
 - Melanie. - Irytacja w jego głosie była, wręcz namacalna.
 - Łał, pamiętasz moje imię! Powinnam być zaszczycona? Zmrużyła oczy, patrząc na zmieszany wyraz twarzy Louisa.
 - Jak długo masz zamiar ciągnąć to beznadziejne podejście?
 - Jak długo miałeś zamiar udawać, że nie istnieję? odparła w odpowiedzi, zaciskając szczękę.
Rock nagle poczuł się jak intruz, słysząc niezbyt przyjemną wymianę zdań. Doskonale wiedział, że w ogóle nie powinien jej słyszeć, bez względu na jego więź z szatynką. Poinformował dziewczynę, że musi wykonać telefon do Teo, po czym nie czekając na jej odpowiedź wyszedł z pomieszczenia. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego wymówka była marna, ale musiał się stamtąd uwolnić. Czuł wewnętrzną potrzebę by jak najdalej oddalić się od tamtej dwójki. Mimo tak krótkiego czasu w ich towarzystwie... wiedział, że razem tworzą mieszankę wybuchową.
Tymczasem owa dwójka nie próżnowała. Wyrzucali z siebie dosłownie wszystko. Właściwie to głównie ona i im więcej bólu widziała na jego twarzy, tym bardziej się cieszyła. Miał czuć to, co ona. Ten sam ból, to samo rozczarowanie... to samą samotność, przez którą zacznie tracić zmysły. Jej plan był wręcz idealny i pod żadnym względem nie mógł nawalić.
 - Mellie, proszę. Naprawdę nie chciałem, okay? Nie miałem czasu! Tam było tak dużo pracy i...
 - Tak wiele pracy, że nie mogłeś chociaż napisać?! Ile zająłby ci jeden głupi SMS, Tomlinson?! Po prostu przyznaj się, że nawaliłeś!
 - Okay westchnął, mając dośc wszystkiego. Wiedział, że upór, który był jego najgorszą wadą teraz będzie jedynie jego przeciwnikiem. Nie mógł do tego dopuścić. Nawaliłem! Nawet nie pomyślałem o tym, żeby do ciebie napisać! Jesteś teraz zadowolona? warknął, patrząc na dziewczynę.
 - Nie powiedziała zaskoczona, a w jej oczach błysnęły łzy. Jednak nie pozwoliła sobie na okazanie słabości i zacisnęła powieki, biorąc kilka głębokich oddechów.
W pierwszej chwili stał osłupiony jej nagłą zmianą. Jak to możliwe, że z krzyku i chęci przywalenia mu, stała się nagle taka... delikatna. Chłopak zmarszczył brwi, analizując swoją wypowiedź i zdał sobie sprawę z tego jak wielką gafę popełnił. Nawet nie pomyślałem o tym, żeby do ciebie napisać. Odbijało się echem w jego głowie, sprawiając, że miał ochotę przywalić samemu sobie. Te słowa były jednoznaczne. To tak jakby powiedział: "po prostu miałem cię dość i nie chciałem się do ciebie odzywać". Przynajmniej tak zinterpretowała to szatynka. Gdy otworzyła oczy, po chwili zwalczenia w sobie chęci płaczu, Louis zobaczył w nich tylko czystą nienawiść. Tak intensywną, że w pierwszej chwili cofnął się zaskoczony tym, co widział.
 - To nie tak jęknął, przeczesując dłonią włosy. Zawsze go to uspokajało. W sumie to udzieliło mu się to przez przebywanie z Melanie, która tak samo zawsze próbowała uspokoić swoje emocje. Tylko w przeciwieństwie do niej - u niego to działało. Mellie, przecież wiesz, że nie to miałem na myśli.
 - Wal się, Louis. Nie mam ochoty więcej na ciebie patrzeć. Niech Zayn przyniesie mi kasę, jak już będziecie w stanie się spłacić odparła, ruszając w stronę wyjścia.
 - Nie odezwał się błagalnie, łapiąc ją za nadgarstek.
Dziewiętnastolatka szybko wyrwała się, odwracając się i odpychając chłopaka z daleka od siebie. Zacisnęła pięści, wbijając w niego mordercze spojrzenie.
 - Nigdy więcej mnie nie dotykaj splunęła, po czym wyszła z pomieszczenia, a on po prostu wpatrywał się w miejsce, w którym zniknęła z zasięgu jego wzroku.
 - Kurwa! – wrzasnął, uderzając pięścią w jedną ze starych, pustych szafek.
Spróchniałe drewno nie wytrzymało tak wielkiego nacisku w wyniku czego rozbiło się, kalecząc jego rękę kilkoma kawałkami. Szatyn oparł się o blat, patrząc na wielką dziurę, której był sprawcą, po czym westchnął głośno. Nie lubił wyżywać się fizycznie na niczym, ale czasami tego potrzebował. Ta chwila była jedną z nich. Ból przeszył jego dłoń promieniując przez całe ramie. Chłopak zacisnął szczękę, próbując znieść to, co czuł. Najważniejsze, że choć trochę mu ulżyło. Wyprostował się, gdy stwierdził, że czas znaleźć Zayna i wrócić do domu. Cóż, impreza o tej porze nie byłaby dobrym wyborem. W końcu dochodziła trzecia, a on miał wrażenie, że ta noc była zdecydowanie zbyt długa. Wyszedł na korytarz i zmarszczył brwi, zauważając, że jest pusty. Zayn? Gdzie ty, do cholery, poszedłeś? Jęknął w duchu, podchodząc do jednego z okien. Jednak zamiast odnaleźć przyjaciela, szybko trafił na szatynkę. Z uwagą wpatrywał się w jej poczerwieniałą twarz, gdy wrzeszczała na jednego z handlarzy. Z tak dalekiej odległości Louis nie miał szans by ją usłyszeć, ale doskonale wiedział, że jest wściekła. Widział to. Wpatrywał się w jej młodszego towarzysza, który bezskutecznie próbował ją uspokoić. Jego starania szły na marne, co wyglądało, wręcz komicznie. Tomlinson miał już ochotę się roześmiać, jednak wtedy zauważył jak Chytry Bill, bo tak był nazywany mężczyzna, z którym wykłócała się Melanie, uderza dziewczynę z otwartej ręki w policzek. Chłopak zamarł, wpatrując się w jej zaskoczenie i miał wrażenie, że sam odczuwa dokładnie to samo. Szatynka złapała się za twarz i z otwartą buzią patrzyła na mężczyznę. Po chwili jednak, wręcz zawrzała ze złości. Oderwała dłoń od obolałego policzka i zacisnęła ją w pięść, rzucając się na Billa. Była od niego nieco niższa, ale wydawała się teraz o wiele silniejsza. Uderzała go raz za razem. Młodszy towarzysz złapał ją za ramię, gdy zauważył, że jej ofiara niebezpiecznie się chwieje, jednak ona wyrwała się z powrotem rzucając się na tamtego. Mężczyzna przewrócił się i wtedy, dziewczyna usiadła na nim okrakiem kontynuując swoją walkę. Nie miała ochoty przerwać. Szatyn był lekko przerażony, gdy z tak dużej odległości zauważył krew. Szybko zerwał się z miejsca i pobiegł w stronę wydarzenia. Nigdy więcej mnie nie dotykaj, przypomniał sobie jej słowa, jednak tylko przyśpieszył. W końcu raz się żyje, pomyślał, będąc już kilka kroków od niej. Bez wahania ściągnął ją z ofiary. Obejmował ją od tyłu, przytrzymując jej ramiona i przyciskając jej drobne ciało do swojego torsu, starał się ją uspokoić, szepcząc jej do ucha różne rzeczy.
 - Już dobrze szepnął, nadal nieco przerażony zaistniałą sytuacją. Uważnie patrzył na bezwładne ciało Chytrego Billa i jedyne, co go uspokajało to widok jego delikatnie unoszącej się klatki piersiowej. Wiedział, że zdążył w samą porę. – Już dobrze – powtórzył jeszcze ciszej, mocniej przyciskając do siebie dziewczynę.



     Od autorki: Hm, więc jak się podoba taki zwrot akcji? Powoli zbliżamy się do samego środka całego opowiadania. Cóż, teraz wszyscy możecie się zastanawiać, czy będziecie chcieli drugą część, bo w sumie wszystko zależy od was. Oczywiście jeszcze powtórzę do pytanie, gdy będziemy bliżej końca, ale do tego jeszcze 19 rozdziałów. :) x
Czekam na komentarze i widzimy się za dwa tygodnie, kochani! 

11 komentarzy:

  1. Ty sobie zarty robisz.... ja chce druga i trzecia i czwarta (i moglabym tak wymieniac) czesc. To opowiadanie jest genialne, kocham je i powiem ci ze jest ono moim ulubionym, nie JEDNYM z ulubionych tylko ULUBIONYM. Kocham je.... i ciebie za to ze je piszesz.... DZIEKUJE, I KOCHAM CIE, TWOJA WIERNA FANKA ktora czeka na nowe rozdzialy, nowe czesci i na to az wydasz wlasna ksiazke / Mizu

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosski <3
    Do zobaczenia za (dopiero) 2 tygodnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja!!"! Ja straaasznie chce 2 czesc! KOCHAM To Opowiadanie ! A ten rozdzial .. Poprostu boski ! Nic dodac ! Nic ując heh ;> chce wieeeecej :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOWNE!!...Tak chcemy wszyscy bardzo, DRUGĄ CZĘŚĆ!! Jedyne co mnie smuci w tym opowiadaniu to, to że dodajesz rozdziały co 2 tyg. jest to strasznie długo :(( Wiem masz tez swoje sprawy i wgl. rozumiem ale np. czy nie mogłabyś chociaż co tydzień dodawać te rozdziały?? Bardzo bym ciebie prosiła żebyś się nad tym zastanowiła czy dasz rade...Bo i tak zawsze sie spóźniasz z tym dodaniem xddd Naprawde jest to super blog, jeden z najlepszych moich jakich czytam. W innych blogach to tam rozdziały dodaja co tydz. lub np. co kilka dni, a na twój i tak wchodze co kilka dni zeby sprawdzić chociaż czy dodałaś, choć wiem ze termin jest doipiero za 2 tyg. :D Wiec jeśli naprawde nie dasz rady szybciej to okej rozumiem ale pomyśl nad tym xdd A rozdział jeszcze raz CUDOWNY!! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny:*** nie chce mi się dzisiaj zbytnio rozpisywac.. hah czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu cię kocham no! To opowiadanie jest takie gsahdwhsjshjahs jprdl czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nowy rodzial nie moge sie doczekac!! @Jess

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za Twój komentarz, K. <3

KOCHANE PERILANATORS!